Właśnie wróciłem z kina... przyznam że raczej rozczarowany. Aż zatęskniłem za czasami kiedy fantastyka była tworzona przez pasjonatów a nie biznesmenów. Tyle w ogóle, teraz szczegóły.
Fabuła... hm... można by powiedzieć "schematyczna" lub "przewidywalna" ale tak na prawdę słaba.
Dialogi ... Możecie iść na film z napisami bo jest ich na tyle mało że nawet mój nastoletni syn powiedział że nie było co czytać.
Wykreowany Świat... gdyby nie było Gwiezdnych Wojen, Dnia niepodległości, Dystryktu 8 to może by czymś zaskoczył/zadziwił. Tym bardziej że jest pełen błędów logicznych/konstrukcyjnych, które przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z filmu.
W sumie nawet nie ma o czym pisać. Po seansie stwierdziłem że lepiej było obejrzeć po raz kolejny Terminatora, AI, Raport mniejszości, Oblivion (Niepamięć), Na skraju jutra, Matrix, itd. itp. Kino S-fi ma już tyle dobrych tytułów że ten można spokojnie odpuścić.
W zasadzie podobały mi się tylko wybuchy :)