Wczoraj zdecydowałem się nadrobić zaległość i obejrzeć-ponoć świetnych- "Piratów z Karaibów". Po obejrzeniu pierwszej części nieco się zawiodłem i film dostał u mnie tylko 6/10, głównie za ogólną banalność. Stwierdziłem jednak, że nie będę się zniechęcał i pociągnę dalej- i dobrze, bo "Skrzynia Umarlaka" jest o wiele lepsza. W porównaniu do dość sztampowej "jedynki" w sequelu mamy więcej wszystkiego, całość jest zdecydowanie lepiej pomyślana i zrobiona z większym rozmachem. Postaci nabrały szlifu i utraciły banał, ukazując wewnętrzne rozterki i większą głębię. Zatarł się widoczny w jedynce podział na "złych" i "dobrych", każdy nabrał swoich własnych motorów działania, dzięki czemu scenariusz nabrał rozpędu, nieprzewidywalności, dostarczając widzowi świetnej zabawy, także ociekając bardziej pomysłowym humorem, sporą ilością gagów i tekstów. Nie wspomnę już o sporej pomysłowości niektórych ze scen- walka na szpady na urwanym kole młyńskim? Walka tłum rybo-zombich (?) kontra trójka piratów, przerzucających między siebie dwie szpady? Naprawdę, niektóre rzeczy przyprawiały o srogie "wow", do tego lecąc z niezłym tempem przez bite dwie godziny. Jak dla mnie, rewelacja.