PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=681141}

Dunkierka

Dunkirk
7,3 182 222
oceny
7,3 10 1 182222
7,7 48
ocen krytyków
Dunkierka
powrót do forum filmu Dunkierka

Bo w kinie raczej znużenie i to od pierwszej sceny, zamiast poczucia zagrożenia, wiszącej w powietrzu klęski, ewakuacji z ostatniego przyczółka mamy puste ulice z dosłownie jedną barykadą i frywolnego żołnierza który zresztą gubi karabin. Gdzie te tysiące porzuconych samochodów, motocykli, dział, amunicji a nawet czołgów? Brak, jest za to plażka i parę kolejek a Anglikami czekającymi jakby na herbatkę. To nie jest nabrzeże z Szeregowca Ryan'a, bo to i film od lat 13. Tu raczej świeci słońce i jeśli nawet spadnie bomba to więcej strachu narobią werble Hansa Zimmera. Statyści grzecznie położą się na piachu i jak opadnie dym, po prostu paru nie wstanie. Parasole przy tym nietknięte. Nolan próbował poszatkować narracje w sekwencje plaża - woda - powietrze. Ale szybko robi się z tego ciapa lapa, coś jak english breakfast - w menu widzisz wyraźnie jajko, bekon, parówki i pomidory po czym przychodzi talerz składników upieprzonych w fasoli i sosie.
Był taki film Znaki Shyamalana, gdzie przez 1,5h Mel Gibson z dziećmi chowa się przed obcymi. Ale tych obcych ani razu nie widać, nic. Taki szkolny teatrzyk gdzie udajemy że coś tam jest i z braku środków nie zamierzamy pokazać co. W Dunkierce jest podobnie z Niemcami. Ponoć gdzieś tam są za wydmami, bo przecież ktoś te ulotki z informacją o otoczeniu rozrzucił. Ale kto?
Jedna z ciekawszych zagadek WW2 mogła stanowić oś filmu, dlaczego ten Adolf nie zaatakował mając na widelcu największego wroga. Dogadywał się za plecami z Churchilem, pakt, zdrada, sabotaż, nieudolność Goeringa który ponoć obiecał załatwić sprawę atakami z powietrza? Nic na ten temat nie wiemy. Poznajemy za to brytyjskiego Admirała dowodzącego molem (rodzaj pomostu) i jest to najgorsza rola Kenneth'a Branagh'a ever. Rażą nawet niezgrane kadry kiedy w czasie jednej akcji pokazywanej z różnych ujęć mamy inną pogodą, temperaturę barwową a nawet stan morza.

Scen batalistycznych jak na lekarstwo, praktycznie wszystkie gdzieś już były i to w dużo lepszym wydaniu:
-smutny kapitan obserwujący tonący okręt, oczywiście Das Boot
-sekwencje na plaży, wspomniany Ryan
-podtapiani żołnierze, bombardowane okręty, Pearl Harbor, Bitw o Midway a nawet Titanic (cywile)
-pojedynki samolotów, Bitwa o Anglię, Tora Tora Tora

Do zapamiętania jedynie popis Toma Hardy'ego który pomiędzy Calais a Dunkierką szybuje do dziś...nieoficjalnie, bo rekordu uznać nie można. Naturalnie dopóki nie wyląduje...

Cóż, to przeciętny film wojenny, a raczej thriller bo choć emocji i jakiś bohaterów brak to muzyka buduje pewne napięcie. Do obejrzenia, z tym że Nolanowskiej epickości komplenie nie ma co oczekiwać. 5/10

btw 390 tyś. biorących nogi za pas portretuje sam Nolan
prawie 200 tyś. z całym miastem rzuconych na pożarcie historii wciąż bez filmowego spełnienia ;(

ocenił(a) film na 8
Qjaf

statystyki, powieleni komputerowo statyści, biliony wybuchów, miliony litrów keczapu... to bym rozumiał, a tak

Qjaf

Nie no, wcale się nie dowiemy. Bo nie widzieliśmy jak płoną w ropie czy topią się, gdy w statek uderzyła torpeda. Wcale tego nie widzieliśmy. Komandor też wcale nie mówił na początku filmu o 400 tysiącach żołnierzy a na końcu o ponad 300 tysiącach, które dostanie Churchill. A widz jest debilem i nie wie, że reszta albo zginęła, albo dostała się do niewoli, bo przecież nie wyparowała

ocenił(a) film na 6
Raven_86

I na pewno ten widz-idiota poczul skale wydarzenia. Na pewno.

Qjaf

No cóż, niech idzie na film, w którym trup ściele się gęsto a flaki fruwają. Może wtedy poczuje.

ocenił(a) film na 6
Raven_86

Moze niech sobie wlaczy "Czas apokalipsy" i zapomni o tym przecenionym filmie. Szybko zalapie co to znaczy mistrzostwo formy i tresci.

Qjaf

Czas Apokalipsy widziałam dawno temu i jakoś mnie nie zachwycił. Ale ja nie lubię tematyki około wojennej. A Wietnam totalnie mnie nie interesuje.

ocenił(a) film na 6
Raven_86

Sek w tym, ze to nie byl film sensu stricto o Wietnamie:) Pozdro

Qjaf

Jak już pisałam, widziałam dawno temu, mogły mi się wojny pomieszać. Fabuły praktycznie już nie pamiętam. A skoro nie pamiętam, to na pewno mi nie przypadł ten film do gustu. Bo jeżeli jakiś mi przypadnie, to pamiętam fabułę, ulubione sceny a czasem nawet cytaty, nawet jeżeli oglądałam go x czasu temu. Więc idź dalej się zachwycać Czasem Apokalipsy i daj mi spokój. Dunkierka ma u mnie 10/10 i nikt nie sprawi, że zmienię zdanie. Tyle w temacie.

ocenił(a) film na 2
Raven_86

My nie chcieliśmy się tego "dowiedzieć" z czyichś słów lecz zobaczyć, poczuć, doświadczyć skoro wziął się za to Nolan. Spodziewaliśmy się czegoś w stylu "Szeregowca Ryana" zmieszanego z "O jeden most za Daleko" albo "Listami z Iwo-Jimy" Eastwooda (dla mnie wzorowy film wojenny).

"Dunkierka" Nolana to niestety w najlepszym wypadku średniak, którego po roku nikt nie będzie pamiętał. W kwestii psychologii żołnierza powstały już dawno o wiele lepsze filmy jak "Cienka Czerwona Linia". Ten film polecam obejrzeć, zadowoli on każdego. Ciekawym filmem będzie również taki "Upadek", gdzie wojna to tło dla wydarzeń z bunkrze Hitlera i myśli z jakimi zmaga się dyktator u kresu swych rządów, jednocześnie możemy podziwiać aktorstwo.

Nolan to kino bardziej artystyczne, w jakim oddziałuje na widza dźwięk i pejzaże. Najgorszą wadą filmu jest brak monumentalności ewakuacji z plaż Dunkierki. Na dokładkę nie ma tam żadnych wyraźnych charakterów o których moglibyśmy rozmyślać bądź podziwiać aktorów jacy się w nie wcielili. Nie ma nawet dobrego bohatera zbiorowego jakim mogliby być żołnierze.

Film Nolana ma jedno - gigantyczną masę zmarnowanego potencjału, który świadomego widza wbije w fotel. Przykre.

Martin von Carstein

To twoje zdanie. Ja mam odmienne. Dla mnie Dunkierka idealnie oddała piekło jakie przechodzili ci żołnierze, ich strach, umierającą nadzieję, gdy kolejne próby ucieczki z plaży zawodziły. Podobał mi się kontrast między żołnierzem, którego Dwason, jego syn i George uratowali jako pierwszego, a Collinsem. Podobnie jak ukazanie do czego zdolny jest człowiek, by przeżyć, podczas tej sceny w kutrze, gdy Alex oskarżył "Gibsona" że jest szpiegiem. Ten film jest pierwszym po Szeregowcu Ryanie filmem wojennym, który mnie poruszył i sprawił, że naprawdę płakałam. Może nie jestem świadomym widzem, ale wiem co mnie się podoba, co do mnie przemawia i wiem, że Dunkierka jest filmem, którego szybko nie zapomnę, a przede wszystkim, na pewno zobaczę jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz...

ocenił(a) film na 9
hivezz

Ja liczyłem że któryś żołnierz zostanie rozpołowiony przez wybuchającą nieopodal bombę, ale jego bracia z kompanii przypną go do rufy którejś łodzi z jelitami falującymi na morzu i tak szczęśliwie wszyscy dotrą na Wyspy Brytyjskie:(

rauf1

Oczekiwałem prawdziwej petardy, a dostałem średniej klasy dramat wojenny.
Jak za mnie to było mało scen batalistycznych, a za duzo scen o niczym.
Dam 7 gdyz ogólnie jest ciekawy, ale ognia zeby było arcydziełem.

ocenił(a) film na 3
onet318

Nie warto zawyzac na siłę zlego filmu, w końcu trafi oceną ponad 7 do topu i będzie : co za kiche ludzie oglądają. U mnie uczciwe 3, bo oceniam tę produkcję a nie tę na tle innych Nolana

ocenił(a) film na 5
Bronson87

coś w tym jest, to bardzo słaby film wojenny, przeciętny dramat, momentami thriller (głównie za sprawą muzyki) ale brak mu emocji

wreszcie to też słaby film Nolana niestety, stawiam za rok jak przejrzy na oczy fanbase reżysera ocena będzie bliżej 6-7 (więcej osób zawyża w ciemno waląc 10* niż "mścicieli" ciśnie po 1*)

ocenił(a) film na 6
rauf1

Mnie trochę denerwowała muzyka i montaż sklejone tak, żeby robiło wrażenie wizualne, zamiast po prostu ruszać. Momentami naprawdę nie wiedziałem czy ktoś strzela, leci czy to po prostu muzyka. Sekwencje cięte bez sensu, bez jakichś wolt. Najbardziej mi się podobał z tego wszystkiego wątek z Hardym, ale i to popsuto, szczególnie w momencie, kiedy wydaje się być pewne, że kiedy skończyło mu się paliwo to spadnie. Tymczasem on leci i leci. Potem chwila grozy, bo Niemiec leci. Nolan dla podkręcenia dramatyzmu nie pokazuje Hardy'ego, żeby w ostatniej chwili uratować sytuację i zestrzelić samolot. Myślisz sobie, że może tym razem Hardy bohatersko przywali w ziemię a on dalej leci. Żołnierze wracają do domów pociągami a Hardy... leci xD Ba, przelatuje całą plażę, rozkręca koła niemal w nieskończoność, ale wiedziałem, że tak jak w przypadku każdej beznadziejnej sytuacji z postacią, która nie jet w filmie statystą, każdy wyjdzie bez szwanku. No i Hardy ląduje a potem go biorą w niewolę. Tu mi się smutno zrobiło i to był jedyny moment filmu, który mnie emocjonalnie ruszył. Ale nie mogłem ukryć poczucia wku*wu, że trzy razy postawiłem na Hardym krzyżyk, żeby ostatecznie przeżył. Oczywiście cieszyło mnie, że przeżył, ale Nolan wykonał wg mnie tutaj marną emocjonalną sztuczkę a mógł lepiej. Domyślam się, że to efekt różnicy linii czasowych poszczególnych wątków i zastanawiałem się czy można było tak długo latać bez paliwa?
Generalnie dupy mi nie urwało. Nie odczuwałem zagrożenia takiego jaki czułem w SZEREGOWCU RYANIE a Nolan mając chyba problem z tym, czy morał z historii będzie jasny, dowalił cytat Churchila. Nie wiem czy potrzebnie, bo dla mnie ci żołnierze przeżyli i to mi wystarczało. Czy nie lepiej byłoby, żeby dać info na początku filmu, żeby widz sam sobie ocenił co zobaczył? Nie lubiłem w INTERSTELLAR tego moralizowania i tak samo tutaj mi nie siadło.

ocenił(a) film na 3
ARM_y

Muzyka miała podkręcić chyba nastrój. Dla mnie tylko przeszkadzała.

ARM_y

No właśnie - apropos lotu ślizgowego czy tam szybowania Spitfire, może wypowiedział by się ktoś znający temat. Wiadomo, że samolot, może przelecieć, przeszybować jakąś tam odległość, bez pracujących silników. I to nawet spore maszyny. W którymś odcinku "Katastrofy w przestworzach" została odtworzona sytuacja z bodajże dużym Airbusem, któremu na wskutek złego przeliczenia wagi paliwa przez obsługę naziemna, zabrakło owego paliwa gdzieś na środku oceanu i właśnie lotem slizgowym dolecieli do lotniska na jakiejś wyspie, pobijajac tym samym rekord takiego lotu. No ale byli na pewnie ok. 10000 metrów jak to się zaczęło, taki samolot rejsowy ma pewnie kilkunastokrotnie większą powierzchnię skrzydeł niz Spitfire który w ogóle jest małym samolotem. W filmie szybuje sobie w jedną i w drugą stronę na wysokości na której zachaczylby o wieżowce na Targowku.... a nie znając się zupełnie na tych sprawach, jestem w stanie się założyć, że dużą rolę gra w takim locie szybujacym wysokość, ciśnienie, jakieś wiatry itp.
Nolana cenie bardzo, za przywiazywanie wagi do szczegółów ale tutaj chyba go poniosło

ocenił(a) film na 9
dewille

to retrospekcje sa. Zaburzony przepływ czasu.

ocenił(a) film na 8
rauf1

Zgadzam się w dużym stopniu ale nie można powiedzieć, że pod kątem zdjęć i muzyki film jest słaby. Cała oprawa robi robotę ale niestety ta fabuła naprawdę kuleje mocno.

ocenił(a) film na 10
rauf1

Litości , skoro uważasz ,że zagadka czemu Hitler nie atakował stanowiłoby lepszą oś filmu to napisz scenariusz. Scena na plaży z Ryana to był desant , nie ma co porównywać tego z Dunkierką , gdzie na plaży żołnierze czekają aż ich ktoś zabierze !
Porzucone samochody ? A po co ? To historia żołnierzy. Co mają wspólnego "Znaki" z filmem wojennym ? To jak się ma jak piernik do wiatraka. Pearl Harbour podtapiani żołnierze byli dopiero po 1,5 miłosnych perypetii , od których robiło się niedobrze. Branagh żle zagrał ? Gdzie ? Był fantastyczny.
W tym filmie mamy doczynienia z mametowską koncepcją budowy postaci poprzez akcję nie poprzez ekspozycję , nakreślenie kontekstu historycznego nie ma tu miejsca

ocenił(a) film na 9
SzalonyHeniek

Nareszcie jakiś konkretny komentarz, bo już myślałem że przez przypadek trafiłem na komentarze pod recenzją filmu na Onecie.

ocenił(a) film na 5
SzalonyHeniek

Polecam zajrzeć do źródeł historycznych, albo chociaż yt, żeby zrozumieć jak śmieszną wizję zaproponował Nolan.

To co widzimy w filmie to piknik na plaży przy świeżo odmalowanym nadmorskim kurorcie a nie ucieczka ostatniej szansy pod ostrzałem artylerii, tony porzuconego ekwipunku (który często podpalano), naloty, bombardowania, płonąca rafineria, zatopione statki. Na to wszystko najwidoczniej zabrakło budżetu i to wyraźnie to czuć w czasie seansu.
Pisałem wyżej "bieda aż piszczy w kadrach które wyglądają jak ujęcia próbne z ledwie zaangażowanymi statystami". I nie można od tego skromnego, teatralnego niemalże tła uciec w kierunku bohaterów bo ci są słabo zarysowani i w zasadzie obojętne nam kto przeżyje a komu się nie uda.

"mametowską koncepcją budowy postaci " - jaka koncepcja?


ocenił(a) film na 10
rauf1

No właśnie zapoznaj się z tą koncepcją , bo inaczej nie zrozumiesz na jakiej zasadzie Nolan zbudował swoją historię, to nie jest paradokument gdzie pokażą Ci palcem "tu stali Niemcy" , "tu jest zatopiony statek" itd. Tu nie jest istotne gdzie co było. Widzimy tylko drobny wycinek plaży, drobny morza. Coś co dla Ciebie jest złe , mi po prostu nie przeszkadza.
Mamet uczy budowania historii bez ekspozycji postaci. Bohaterowie są budowani TYLKO poprzez akcję. Całą koncepcję zawarł w swojej książce. Można ją przeczytać. Nie przepadam za nią przy komediach , ale thriller wojenny wydaje się być idealnie pod nią skrojony.

ocenił(a) film na 5
SzalonyHeniek

Nie zgodzę się, po prostu film nosi tytuł Dunkierka, opowiada o Operacji Dynamo, bohaterami są żołnierze Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego oraz marynarze ratujący ich z opresji, tak też reklamują film w materiałach.

Gdyby to miał być wycinek tego wydarzenia, psychologicznie pogłębiona introspekcja to zbędne byłoby wynajmowanie prawdziwych okrętów wojennych a nawet ich restaurowanie - jak w przypadku niszczyciela Maillé-Brézé.
Takie koszty nie mają sensu jak kręci się paradokument z ewakuacji oczami bezimiennej postaci.

Dunkierka miała budżet na poziomie 150 mln $,
Taki Allenowski "Irrational Man" streszczony jako "Profesor filozofii przeżywa kryzys egzystencjalny." kosztował 11 mln $ i tyle zapewne kosztuje łażenie z kamerą za snującą się po postacią.
Nawet wspomniany Szeregowiec Ryan był 2x tańszy, nie mówiąc o niedawnej Przełęczy Ocalonych za 40 mln.

Jeszcze raz, Dunkierka to nie jest kino artystyczne, filozoficzne czy psychologiczne, to typowy wysokobudżetowy film wojenny (bo jednak blockbuster to to nie jest).
I w tej kategorii oceniany okazuje się być filmem słabym co uzasadniłem wcześniej.


poproszę linka do ""mametowska koncepcją budowy postaci", oczywiście domyślam się o co w tym może chodzić, ale nie spotkałem tego terminu i chętnie dowiem się więcej


ocenił(a) film na 10
rauf1

Nie ma linka , bo to książka :) "Reżyseria filmowa " David Mamet

ocenił(a) film na 10
SzalonyHeniek

Dokładnie :)
Ja nawet nie wiedziałam jak ma na imię ten żołnierz, ale to nie miało żadnego znaczenia. Jeden z wielu, niczym się niewyróżniający, równie dobrze on mógł zginąć, a nie stojący obok. Cały czas miałam wrażenie, że jestem na tej plaży, w tym kutrze, samolocie. Pięknie pokazane poczucie beznadziei, oczekiwanie na ratunek, na cud. No i soundtrack wbijający w fotel.

ocenił(a) film na 10
Agness_92

a jeszcze a propos braku paliwa: samolot ma to do siebie, że nie spada jak kamień. Jak się skończy paliwo, to zmienia się w szybowiec, który traci wysokość powoli (chyba, że pilot chce inaczej - stery działają bez paliwa).

ocenił(a) film na 8
rauf1

Ale krytyczne oceny... Nie chcę poruszać dyskusji, ale dla mnie film był po prostu estetyczny i przyjemnie mi się go oglądało. Widać, że skupiono się na ukazaniu samej sytuacji żołnierzy oraz ich ucieczki, a nie wojny ogólnie. Widocznie film nie jest dla każdego, ponieważ dla mnie np. plusem było to, że nie działo się dużo, tylko została ukazana sytuacja z trzech perspektyw (plaża, niebo, mężczyzna na łodzi) oraz mała liczba dialogów.

rauf1

Normalnie nie wypowiadam się ani nie oceniam na filmwebie, ale uznałam, że tym razem to zmienię i dorzucę swoje trzy grosze. Bo czemu nie. ;)
Od razu zaznaczam, że fanką filmów wojennych nie jestem, bo i niewiele takich widziałam, więc nie mam do czego Dunkierki porównać. Ale chyba nie powinno o to chodzić, prawda? Uważam, że bardzo często te porównania nie mają racji bytu, bo autorzy chcieli ukazać coś innego, ale to akurat temat na dłuższą rozmowę. :)
Ty piszesz, że nie czułeś (nie pomyliłam płci, prawda?) zagrożenia, ja czułam. Tylko w tym wypadku wchodzimy na dość grząski temat, bo Ciebie mogą poruszać inne rzeczy niż mnie. Ja siedziałam w fotelu cała napięta i wyczekiwałam, co się stanie. Muzyka pięknie budowała klimat i już od pierwszych chwil miałam ciarki na plecach. Ale cóż, nie każdy musi odbierać to tak samo, prawda?
Kolejna rzecz, o której parę osób wcześniej wspomniało: brak historii bohaterów. Jednym taki zabieg się podoba, drugich odrzuca. Ja takie rzeczy lubię, tak po prostu, i nie miałam najmniejszych problemów wczuć się w sytuację bohaterów. Ba, uważam to za jeden z mocniejszych elementów filmu: na miejscu tych wszystkich ludzi mógł się znaleźć każdy, a historia wciąż wyglądałaby tak samo i ludzie ginęliby tak samo. Właśnie dzięki temu, kiedy oglądałam, naprawdę zrozumiałam, że na miejscu tamtych żołnierzy mógł się znaleźć każdy. Dosłownie każdy.
Rozdzielenie akcji na plaża — woda — powietrze to kolejna rzecz, która mi się podobała. I tak, były momenty, kiedy nie byłam pewna, które zdarzenia kiedy miały miejsce, ale ani trochę nie przeszkodziło mi to w oglądaniu. I zapewne nie raz wrócę do filmu, by upewnić się, czy dobrze wszystko zrozumiałam, bo czytając komentarze, zaczęłam mieć wątpliwości, czy faktycznie w dobrej kolejności ułożyłam scenę z Hardym i słynnym już brakiem paliwa.
I chyba ostatnia rzecz: film jest statyczny. Tak po prostu, mimo paru momentów jakiejś akcji, niewiele się dzieje. Kadry też są statyczne, ale to chyba one mnie kupiły. Mnie ta statyka i monotonia (chociaż to słowo nie do końca mi pasuje, bo ma negatywne zabarwienie, ale lepszego nie mogę znaleźć) ani trochę nie przeszkadzała — sprawiła, że nie mogłam oderwać wzroku od ekranu, zastanawiając się, co dalej się wydarzy. I dla mnie właśnie ta statyka w połączeniu z muzyką budowały cały klimat i zaskarbiły moją miłość i zachwyt.
Czy film nadal by mi się podobał, gdyby nie nazwiska Nolana i Zimmera? Oczywiście!
Uważam, że to smutne, że ktoś potrafi oceniać po reżyserze czy aktorach: to bardzo płytkie i niesprawiedliwe wobec samego filmu. Takie ocenianie po okładce, a ja staram się tego nie robić.
Nie poszłam na ten film, bo lubię Nolana, chociaż go lubię. Poszłam, bo zaproponowano mi wyjście do kina z okazji urodzin, a że nic innego nie przykuło mojej uwagi, wybrałam Dunkierkę. Poza tym, byłam ciekawa, jak poradzi sobie Styles i jestem miło zaskoczona. :)
Także tak, film nadal by mi się podobał, nawet jakby nazwiska Nolana i Zimmera się nie pojawiły.
Bo, powiedzmy sobie szczerze, ten film jest bardzo artystyczny i estetyczny. Niewiele dialogów, muzyka w połączeniu ze statycznymi kadrami, pocięcie historii — Nolan miał jakąś swoją wizję i postanowił ją zrealizować, a moja artystyczna dusza raduje się, że mogła to zobaczyć. Ale wiadomo: taki sposób przedstawienia historii nie każdemu się spodoba, więc to, co ja uważam za mocne strony, ktoś inny uzna za słabe.
Dla mnie ten film jest dobry i tyle. Na pewno długo o nim nie zapomnę, bo trafił całkowicie w moje gusta, wbił w fotel i zmusił do myślenia. Nawet pomimo braku scen batalistycznych i zgłębiania się w historie bohaterów. ;)
Ach, tak na koniec dodam, że jestem zachwycona występem Hardy'ego — wyrobił się facet! ;)

rauf1

"Gdzie te tysiące porzuconych samochodów, motocykli, dział, amunicji a nawet czołgów?"
Może tam, gdzie nie było Tommy'ego ;)
" jest za to plażka i parę kolejek a Anglikami"
Chyba byliśmy na różnych filmach. Kolejek było co najmniej kilkanaście. Poza tym, nie jest dokładnie powiedziane którego dnia ewakuacji je widzieliśmy.
"Statyści grzecznie położą się na piachu i jak opadnie dym, po prostu paru nie wstanie."
Serio? Tylko na mnie zrobiła wrażenie scena, gdy bomby spadały w prostej linii do Tommy'ego i tylko ja wbijałam paznokcie w dłoń z nerwów w oczekiwaniu na to, czy spadną też na niego? Albo gdy w statek uderzyła torpeda? Albo w kutrze, gdy towarzysze Tommy'ego i Alexa tonęli?
"Nolan próbował poszatkować narracje w sekwencje plaża - woda - powietrze. Ale szybko robi się z tego ciapa lapa"
Znowu byliśmy na innym filmie. Bo ja tam widziałam fragmenty, które w pewnej chwili łączą się w całość.
"Ponoć gdzieś tam są za wydmami, bo przecież ktoś te ulotki z informacją o otoczeniu rozrzucił. Ale kto?"
Kocham historię, ale II wojna nie jest moją mocną stroną, więc popraw mnie jeżeli się mylę, ale Niemców na tej plaży podczas ewakuacji nie było, prawda? Poza Luftwaffe. Reszta otaczała samą Dunkierkę. A film opowiada o ewakuacji spod Dunkierki a nie o walkach pod nią. Więc po kiego grzyba w tym filmie Niemcy mają się pojawiać w inny sposób niż za sterami samolotów?
"Jedna z ciekawszych zagadek WW2 mogła stanowić oś filmu, dlaczego ten Adolf nie zaatakował mając na widelcu największego wroga"
Serio było ci to potrzebne w tym filmie? Nolan wyciął z wojny fragment i nie bardzo widzę w nim miejsce dla Hitlera, czy kogokolwiek, kto nie brał fizycznego udziału w ewakuacji.
"Rażą nawet niezgrane kadry kiedy w czasie jednej akcji pokazywanej z różnych ujęć mamy inną pogodą, temperaturę barwową a nawet stan morza."
Ok, na to nie zwróciłam za bardzo uwagi. Obejrzę drugi raz i zobaczę o co ci chodzi. Mam tylko nadzieję, że nie o sekwencję z przypływem, bo wtedy pogoda mogła się gwałtowniej zmieniać...
"Scen batalistycznych jak na lekarstwo"
Tu się zgodzę. Mogło być pokazane trochę więcej tych powietrznych. Z drugiej strony dostajemy fragmenty i nie możemy wiedzieć co dokładnie działo się na plaży gdy np. Tommy, Alex i "Gibbson" pod pokładem kutra czekali na przypływ.
"który pomiędzy Calais a Dunkierką szybuje do dziś"
Ojej, przegapiło się scenę, gdy wreszcie wylądował, oraz to, że sporą część drogi właściwie szybował?
"choć emocji i jakiś bohaterów brak"
Oj, zdecydowanie nie oglądaliśmy tego samego filmu. Ja połowę seansy ryczałam. Chociaż może to dlatego, że jestem kobietą, a my baby podobno bardziej odczuwamy emocje ;)
"btw 390 tyś. biorących nogi za pas portretuje sam Nolan
prawie 200 tyś. z całym miastem rzuconych na pożarcie historii wciąż bez filmowego spełnienia ;( "
Eee... Bo to film o samej ewakuacji? Taki fragment większej całości, który ma zachęcić widza do poszukania informacji o tym co się tam jeszcze wydarzyło na własną rękę? Przynajmniej ja tak to widzę...
Ogólnie rzecz ujmując, mi film bardzo przypadł do gustu, a naprawdę nie lubię II wojny. Na duży plus dla mnie jest to, że Nolan nie traktuje widza jak debila i nie podkreśla na każdym kroku tego, kim jest ten cały "wróg". Mi wystarcza widok czarnego krzyża na białym tle i swastyki na samolotach tego "wroga" żeby mieć pewność o kogo chodzi. To, jak manewrował czasem też było ciekawym doświadczeniem. No ale o ile nie lubię II wojny, o tyle lubię produkcje, które zalatują patosem. Nie jestem też osobą, która jakoś wybitnie zna się na kinie, więc jeżeli ktoś widzi to inaczej to ok.

ocenił(a) film na 6
Raven_86

Ja zakładam że nie zrozumiałam filmu gdyż uważam go za naprawdę słaby. Od początku zabrakło mi budowania historii. Nie ma jej po prostu w tym filmie. Chłopiec o wielkich marzeniach umierający na statku to za mało. Faktycznie nie jestem fanką filmów wojennych ale po Nolanie spodziewałam się o wiele więcej niz tonące co chwile okręty, spadające samoloty i bombardowania i samolot który przez pół filmu ma mało paliwa (później nie ma go wcale) a ciągle leci. Film był również bardzo przewidywalny, fakt może nie jest to gatunek w którym można ukryć wiele tajemnic ale żeby tak totalnie nic? Z aspektów technicznych nie ma się co przyczepić, ale one bez dobrego scenariusza niewiele wnoszą. Dla mnie ten film jest kolejną wydmuszką. Z ładną muzyką.

olkamnyp

Zabrakło ci budowania historii... Czyli jak rozumiem wolisz, aby film był dłuższy, bohaterów znać zanim dotarli na plażę, dowiedzieć się kim są, co robili wcześniej, co przeżyli na wojnie, itd? Bo dla mnie to, że znamy ich tu i teraz to jeden z atutów filmu.
Tonące okręty, spadające samoloty i bombardowania były niestety częścią tej ewakuacji.
Samolot wcale nie ma przez pół filmu za mało paliwa. Film dzieje się w kilku czasach, które się mieszają i ten samolot w jednej chwili może lecieć na oparach a w drugiej pół baku paliwa.
Bardzo przewidywalny? Cóż, może. Trochę irytowało, że kilka razy stawiałam krzyżyk na Tommy'm, Alexie i Farierze.
Co do scenariusza, to też się nie zgodzę. Cały film był ciekawie poprowadzony, losy bohaterów interesujące, znalazło się sporo scen powodujących wzruszenie, ale i nutka humoru też się pojawiła. Filmy, które opisują realne wydarzenia mogą nudzić, bo przecież wiemy co się wydarzy, a tu udało się sprawić, że ludzie nie chcieli wyjść z kina. Pierwszy raz spotkałam się z filmem (poza ekranizacjami Marvela i DC, gdzie są sceny po napisach), że ludzie zostali w kinie do końca napisów. I jakoś śpiochów żadnych nie było. No, ale jesteśmy różni i ile osób oglądało ten film, tyle będzie różnych opinii

ocenił(a) film na 4
Raven_86

Losy bohaterów interesujące? Ale których bohaterów? Tych bezimiennych żołnierzy, którzy bali się śmierci? Ileż to razy było w kinie wojennym? Wtórność do kwadratu okraszona lepszą niż zwykła oprawą dźwiękową. Śmierć chłopaka to groteska - umiera ktoś, a stary i jego syn właściwie tego nie przeżywają. Parę spojrzeń i jazda! Niebywała scena, niebywała.
Po seansie w Łodzi sala opustoszała jak zwykle. Widać niewrażliwi widzowie:D
Na "Przełęczy" ludzie siedzieli długi czas. I to pomimo braków tego filmu to jednak Gibson potrafił przekazać prawdziwe emocje. Nie paradokumentalne.

Valerie83

Jak dla mnie - wszystkich. Najbardziej chyba obu pilotów. Czy Collins wydostanie się z samolotu, czy będzie, jak żołnierz grany przez Murphy'ego chciał żeby natychmiast zawracać do Anglii. Czy Farrierowi wystarczy paliwa na powrót? Jak się zachowa gdy wie, że ma go za mało a wróg leci wprost na statki ewakuujące żołnierzy, w tym ten, na którym jest jego towarzysz? Mnie to emocjonowało.
Co do przeżywania śmierci George'a, to serio uważasz, że kapitan i jego syn tego nie przeżyli? ich emocje były dosyć dobrze widoczne. Widać było, że je tłumią, bo zależy im na tym, by wykonać misję, ratować żołnierzy, ale były. Na twarzy młodego przez chwilę był taki żal, że myślałam, że albo bohatera Murphye'go wyrzuci za burtę, albo powie mu, że jest mordercą.
Jestem z Łodzi. Byłam na seansie w CC. Bardzo mało osób wyszło na początku napisów. A widok miałam dobry, bo z ostatniego rzędu.
Przełęczy nie widziałam. Nie przepadam ani za Garfieldem ani za Gibsonem. Kiedyś może obejrzę i wtedy będę mogła się odnieść do twojego porównania.

ocenił(a) film na 4
Raven_86

Nie, emocje nie byly widoczne. No chyba, ze byli to zimni mordercy. Jakis zolnierz spowodowal te smierc, a oni "hopsa sa". ABSURD.
Tez jestem z Lodzi, tez bylam w CC:) Tez siedzialam w ostatnim rzedzie. Moze to byl inny seans:P

Valerie83

Może. Obejrzałam właśnie zachwalaną przez ciebie Przełęcz ocalonych. Jak dla mnie słabe 8/10. Początek filmu trochę przy długi. Świetne przedstawienie prześladowania Desmonda za jego przekonania i wątek oskarżenia go o niewykonanie rozkazu. Potem... Sceny batalistyczne jak dla mnie nudne. To, jak Des pomagał rannym przedstawione dość skrótowo, a przecież to, a nie same walki było najważniejszym punktem filmu. Muzyka niespecjalnie pasowała, zupełnie nie podbijała napięcia. Ostatnia scena była jak dla mnie kiczowata. Brakowało żeby niebo się otwarło i został żywcem wzięty do raju a nad nim latały białe gołębice. Sposób pokazania Japończyków zupełnie do mnie nie przemawia. Najpierw tylko atakują i atakują, potem pokazują jak Des jednemu pomaga, a na koniec ta scena z rytualnym samobójstwem. Swoją drogą bardzo dobra scena, tylko miałaby większy sens, gdyby pokazano nam tych ludzi wcześniej. Co do emocji, których tak ci brakowało w Dunkierce, to owszem, były. Niemal wszędzie poza polem bitwy.
Tak swoją drogą, zupełnie nie rozumiem jak można porównać te dwa filmy. Różni je wszystko. Od sposoby realizacji, przez kontynent po to, co było ich myślą przewodnią. W Dunkierce jest to strach i umierająca nadzieja, w Przełęczy niezwykle silna wiara. Dla mnie to trochę tak, jakby porównać Incepcję i Matrixa. I to sci-fi i to, i to częściowo dzieje się w ludzkim umyśle i to, a jednak to dwa różne filmy, ale oba świetne

ocenił(a) film na 4
Raven_86

No jak dajesz 8 to mowisz jak czlowiek. Natomisat bitwa jest tylko czescia Przeleczy. W Dunkierce nie ma NIC.

Valerie83

Zbyt dużą częścią. A w Dunkierce jest WSZYSTKO. Minimalizm, na który postawił Nolan lepiej do mnie przemawia niż nadmiar u Gibsona. Ale o tym możemy dyskutować w nieskończoność. Każda z nas ma inny gust, inaczej postrzega filmy. A dałam 8, bo choć nie mam zamiaru wracać do tego filmu, nie mogę nie docenić jego dobrej realizacji. Nie specjalnie nadaję się na krytyka filmowego, ale nie mam zamiaru być jedną z idiotek oceniających film na zasadzie "nie podobał mi się, więc daję 1 i nie ważne, że ten gatunek filmu jest mi obcy, a reżyser to geniusz, muzyka cudo, aktorzy zagrali rewelacyjnie czy kostiumy zachwycały". Lepiej nie ocenić wcale, tylko kliknąć, że mnie nie interesuje niż nie wziąć pod uwagę wszystkiego co się spodobało, wszystkiego co nie i z tego budować ocenę

ocenił(a) film na 5
Valerie83

Zgadzam się całkowicie. Film wyprany z emocji, praktycznie zero dialogów, a ścieżka dźwiękowa budująca napięcie, momentami wręcz mecząca swym jazgotem. Jeden wielki, chaotyczny klip wojenny.

Raven_86

Nie chodzi o to żeby pokazali ich wcześniejsze życie, w tej konkretnej sytuacji też dałoby się nakreślić ich charaktery trochę wyraźniej.

ocenił(a) film na 3
olkamnyp

W samo sedno. Ukazane jak silnik zgasł w momencie gdy na plaży jest jeszcze przynajmniej 3/4 żołnierzy. Po ewakuacji wszystkich bo ukazana została pusta plaża, pilot dopiero zaczyna lądować i trafia do niewoli. W tym wypadku plaża została ewaukowana w ile?? 5 minut?? To jest w sumie podsumowanie tego nudnego jak flaki z olejem filmu wojennego który nie zawiera w sumie nic ciekawego.

ocenił(a) film na 6
matik3789

Pragnę nadmienić również że bardzo niepotrzebna była scena w której pilot jednego z myśliwców zapragnął wylądować na wodzie zamiast po prostu się katapulować a później desperacko próbuje wydostać się z tonącego samolotu co w zasadzie do filmu wnosi dokładnie nic. Jako że lądowanie na wodzie jednak jest dość trudnym manewrem i niesie ze sobą jakieś tam ryzyko nie bardzo znajduję logikę. Gdyby to był samolot pasażerski i rzeka Hudson... A nie, nie był jednak.

ocenił(a) film na 9
olkamnyp

Spitfajer nie miał katapulty.

ocenił(a) film na 10
matik3789

on leciał wzdłuż plaży, żeby nie lądować pomiędzy ludźmi. Wylądował mniej więcej tam, gdzie stał ten kuter i gdzie Niemcy siedzieli na wydmach.
A ten co lądował na spokojnym morzu też wybrał rozsądniej. Lądowanie na spokojnym morzu małym samolotem (w przeciwieństwie do wielkiego Boeinga) jest raczej bezpieczniejszą opcją niż skakanie do morza na spadochronie, w który się można potem ładnie zaplątać.

ocenił(a) film na 7
rauf1

Dobrze to podsumowałeś. Generalnie się zgadzam, zabrakło mi tutaj jakiegoś tła fabularnego, które by współgrało z ciągłą akcją. Rozumiem że taki był pomysł Nolana na film i jest to niejako jego styl, który w wielu filmach się sprawdził, ale tu pomieszanie scen akcji po dłuższym oglądaniu zaczyna męczyć. Obrazowo i szczególnie dźwiękowo film za to wygląda bardzo dobrze i głównie dzięki temu mam pozytywne odczucia po seansie.

ocenił(a) film na 6
rauf1

Właśnie oprawa audio była genialna. Obraz także piękny, realistyczny. Ale reszta.. przez cały film nie poczułem tego tragizmu, zagrożenia, strat. Pozwolę sobie całkiem przypadkowo przytoczyć Przełęcz Ocalonych. Tam kur* części ciała latały na kilometry, bomba spadła to z gościa zostawał kawałek dłoni. Mnie w Dunkierce bardzo zniechęcił "pierwszy nalot" na plaży. Położyli się, spadły bomby, ze cztery ciała wyleciały w powietrze (w całości) a jak wstawali to miałem wrażenie, że wstali WSZYSCY, nikt nie umarł. A na koniec filmu pokazane tysiące hełmów aby ukazać te wszystkie starty.... których w filmie nie ujrzeliśmy. Ja rozumiem, że generalnie może film miał inny motyw przewodni, skupił się na czymś innym ale tematyka filmu zobowiązuje chyba?

ocenił(a) film na 6
mejki

Film jest od lat 13, a zatem nie moglo byc tam tak realistycznych scen. Co do reszty - pelna zgoda:)

mejki

Do czego? Do latających wkoło flaków i płonących ludzi? Film Nolana przemówił do mnie dużo bardziej niż Przełęcz ocalonych, która co prawda jest dobrym filmem, ale nie wbiła mnie w fotel. Dunkierkę oglądałam z zapartym tchem, na Przełęczy chwilami nudziłam się tak, że wciskałam pauzę, szłam po coś do picia, wchodziłam na facebooka sprawdzić wiadomości, czy zwyczajnie zamykałam na chwilę oczy i zastanawiałam się, czy aby na pewno chcę to oglądać do końca. Dunkierka przekonała mnie do filmów wojennych, Przełęcz do nich zniechęciła.
Dunkierka skupiła się na ewakuacji i to widać przez cały film. Przełęcz miała opowiadać o człowieku, który dzięki wierze ocalił wielu innych. Olbrzymią wiarę widziałam, samo ratowanie żołnierzy pozostawia niedosyt. I niemal ginie gdzieś między urwanymi kończynami a płonącymi ludźmi. No, ale ja nie lubię filmów wojennych i inaczej na nie patrzę.

ocenił(a) film na 4
rauf1

Co tu polemizować? obecnie od jakiegoś czasu konkretnych filmów wojennych jak na lekarstwo. Coś tam czasami wyjdzie nagłośnionego jak ostatnio Przełęcz Ocalonych, Snajper, Furia. Wydaję mi się jednak że czasy kiedy wychodziły takie filmy jak Szeregowiec Ryan, Cienka Czerwona Linia, Helikopter w Ogniu chyba minęły. Pamiętam jak byłem w kinie na Ryanie to dosłownie ludzie siedzieli jakby ich wcisnęło betonem w fotel, takie były wrażenia. Przepraszam, ale po Dunkierce tak się poczułem jakby ktoś dał mi w gębę. Co to wogle było?? W dzisiejszych czasach gdzie dysponuje się mega wypasioną techniką komputerową, gdzie można tworzyć niesamowite efekty specjalne i reżyser kręci coś takiego bo wymarzył mu się akurat taki klimat filmu, to już jest jakieś totalne nieporozumienie. Wogle zobaczcie jakie teraz ostatnio wychodzą wersje filmowe w innych gatunkach: najnowszy Król Artur, King Kong. Gdzie te filmy po których kina były zapełnione aż po brzegi jak Gladiator, czy Zielona Mila. Teraz chyba kręcą filmy pod gimbusów. Porównajcie sobie zresztą dawnego Ben Hura z Charlton Hestonem, a tą najnowszą wersję:) zero komentarzy.

Dario_47

Bo społeczeństwo ma coraz niższe wymagania i z roku na rok robi się coraz głupsze. Chcą rozrywki, starych filmów w nowych wersjach, w których nie ma miejsca na niedopowiedzenia, bo czytanie między wierszami to sztuka, której wielu nie posiadło.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones